kolega pokazał mi swojego
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz życzenia dla swojego kolegi/koleżanki z okazji imienin. Pamiętaj,że kolega/koleżanka jest miłośnikiem powieści fantas… Wojtek3241 Wojtek3241
Zobacz 3 odpowiedzi na pytanie: Kiedyś kolega mi pokazał że na gg można zrobić buźkę przedstawiającą seks. Jak on to zrobił?
Listen online to beka z życia podcast - POKAZAŁ MI SWOJEGO and find out more about its history, critical reception, and meaning.
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Zadanie: Napisz jakich komplementów można użyć w poniższych sytuacjach 1-3 Kolega pokazał ci zdjęcie swojej malutkiej siostr…
WPHUB. 25.12.2021 12:01. Wielka tajemnica Kaczyńskiego. Wiedzą o tym tylko najbliżsi prezesa PiS. 976. Jarosław Kaczyński, tak samo jak brat, przez lata nie podawał swojego drugiego imienia. Mało kto wie, że Jarosław i Lech noszą takie samo imię, które jest rodzinną tradycją. Jarosław Kaczyński.
nonton film bidadari mencari sayap full movie. "To, że straciłem nogę w obronie swojego kraju to najniższa cena, jaką mogłem zapłacić" - stwierdził w rozmowie z "Bawół" 20-letni żołnierz pułku Azow, który bronił Mariupola. Dziś, jak i wielu jego kolegów, musi przyzwyczaić się do nowego życia - z protezą zamiast nogi. Mimo ogromnych konsekwencji dla zdrowia, jakie przyniosła walka na froncie, żołnierze chcą jak najszybciej móc wrócić do walczących towarzyszy broni, dlatego koncentrują się na rehabilitacji. Na jednym z oddalonych od centrum Kijowa osiedlu mieści się nierzucająca się w oczy prywatna klinika. To centrum rehabilitacji. Do niedawna zajmowała się głównie leczeniem ofiar wypadków samochodowych. Jednak rosyjska inwazja na Ukrainę przestawiła pracę ośrodka na inne tory. Kiedy okazało się, że atak Rosjan to pełnowymiarowa wojna, a z najróżniejszych miejsc w kraju zaczęto ewakuować rannych ukraińskich żołnierzy, klinika postanowiła aktywnie włączyć się w pomoc walczącej Ukrainie. "W marcu zaczęliśmy się zastanawiać, jak dostosować sprzęt i formę terapii do leczenia rannych żołnierzy. Udało nam się wyposażyć całą klinikę w specjalistyczne urządzenia, dzięki którym możemy leczyć urazy, do których dochodzi w skutek działań wojennych" - relacjonował w rozmowie z Andrij Leonidowicz, lekarz prowadzący w ośrodku rehabilitacyjnym. Jak podkreślił, całe wyposażenie ufundowali darczyńcy, a leczący w niej specjaliści pracują pro bono. Program, który lekarze i fizjoterapeuci kliniki przygotowali dla żołnierzy trwa 28 dni. To krótki czas. Dlatego jak zaznaczył nasz rozmówca, pacjenci muszą pojawiać się w ośrodku od poniedziałku do soboty. "Pierwszy etap leczenia kończy się wraz z wyjściem ze szpitala. My zajmujemy się drugim, czyli rehabilitacją. Staramy się w maksymalnie krótkim czasie umożliwić żołnierzom powrót do względnej sprawności" - wyjaśniał Leonidowicz. Jednym z pacjentów kliniki jest 20-letni żołnierz pułku Azow. Przedstawia się pseudonimem "Bawół". Pochodzi z oddalonego o 60 km od rosyjskiej granicy Czernihowa. Ostatnie dwa lata spędził w Mariupolu, gdzie znajdowała się główna baza Azowa. "Bawół" brał udział w walkach w mieście. "To było piekło. Z jednej strony atakowali nas zmobilizowani bojownicy Ługańskiej Republiki Ludowej, z drugiej kadyrowcy, z trzeciej Rosgwardia, a z czwartej prorosyjscy separatyści, którzy walczyli w Donbasie już w 2014 roku" - opowiadał. "Strzały leciały zewsząd. Do tego za idącą na nas piechotą poruszały się czołgi, które prowadziły ostrzał artyleryjski i umacniały pozycje Rosjan" - dodał. Wielu towarzyszy broni "Bawoła" zginęła w Mariupolu, a o dalszych losach tych, którzy przeżyli nie wie nic. Sam "Bawół" ledwo uszedł z życiem. 23 marca brał udział w misji, której celem było zniszczenie czołgu wroga. "Widoczność była bardzo słaba, więc dowódca kazał nam się wycofać. Ale zaczął się ostrzał moździerzowy. Pierwszy pocisk ranił mnie na tyle, że spadłem ze schodów prowadzących do klatki schodowej. Mój partner chciał wciągnąć mnie do piwnicy. Wtedy uderzyli po raz drugi. Wybuch rozszarpał mi nogę. Kolega ciągnął mnie po ziemi, ale przestał, kiedy zorientował się, że sam nie ma połowy łydki. Leżałem na ziemi, obok mnie płoną samochód i poczułem, że ogień zaczyna przypalać mi bok. Pomyślałem, że doczołgam się do piwnicy i tam umrę. Udało się i jakimś cudem przeżyliśmy" - wspominał. Noga żołnierza została amputowana przez medyków polowych jeszcze w Mariupolu. Dziś "Bawół" uczy się na nowo chodzić i funkcjonować z protezą. Żołnierz chce wrócić do czynnej służby. "Nie wiem, czy pozwolą mi dołączyć do walczących na froncie. Trudno powiedzieć, jak proteza zadziała w warunkach polowych. Jeśli będę miał możliwość walczyć, to nie będę się zastanawiał ani sekundy. Jeśli nie, zajmę się przekazywaniem mojego doświadczenia młodszym żołnierzom" - mówił o swoich planach na przyszłość. Czy czuje się bohaterem? Pytanie wyraźnie go skrępowało. Po chwili milczenia odpowiedział: "Nie jestem bohaterem. Wykonywałem tylko swoją pracę i rozkazy. Zdarza się, że słyszę, że jestem bohaterem, ale wtedy czuję się niezręcznie. Zrobiłbym to wszystko jeszcze raz. To, że straciłem nogę w obronie swojego kraju, to najniższa cena, jaką mogłem zapłacić". Wśród czternastu żołnierzy, którzy są tu codziennie rehabilitowani jest też 22-letni Władysław. Również jest żołnierzem Azowa, którego wojna zastała w Mariupolu. "Tam była nasza baza i tam właśnie mieszkałem od 2018 roku, kiedy rozpocząłem służbę" - tłumaczył. "Wiedzieliśmy, że wojna wybuchnie, w zasadzie tylko na nią czekaliśmy, ale byliśmy pewni, że będzie to dużo mniejsza operacja skoncentrowana na wschodzie" - opowiadał. W dniu rosyjskiej inwazji - 24 lutego - Władysława obudził o 4 nad ranem kolega z pułku. "'Wstawaj, zaczęła się wojna'- powiedział. Najpierw pomyślałem, że bredzi, ale pokazał mi nagranie w telefonie i wtedy dotarło do mnie, że to nie żart" - wspominał. Podczas realizacji jednego z zadań, Władysław został raniony w biodro. "Oberwałem akurat na terenie Azowstalu. Kolega zaciągnął mnie do bunkra" - relacjonował Władysław. Schron jego batalionu znajdował się w innej części zakładów niż te, gdzie ukrywali się cywile. "Codzienność tam to niekończący się ostrzał. Cisza była rzadkością"- powiedział. Władysław został ewakuowany z Azowstalu 31 marca. "Piloci, którzy po nas przylatywali, poruszali się tak nisko, że rosyjska obrona przeciwlotnicza ich nie widziała. To musiał być rekord świata, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie sądził, że da się latać helikopterem na wysokości 4 metrów. Miałem wrażenie, że sam Bóg kieruje tą maszyną" - opowiadał. Żołnierze, którzy nie zostali ewakuowani z zakładów, decyzją prezydenta Zełenskiego, poddali się i trafili do rosyjskiej niewoli. Wśród pojmanych kolegów Władysława jest autor słynnych zdjęć z Azowstalu, fotograf o pseudonimie "Orest". Jakie plany na przyszłość ma Władysław? "Kiedy tylko odzyskam sprawność dołączę do moich braci, którzy cały czas walczą. Tam jest moje miejsce" - odpowiedział bez chwili wahania. Lekarze, którzy czuwają nad powrotem do zdrowia ukraińskich żołnierzy, nie chcą odbierać im marzeń. Ale 28-dniowa rehabilitacja, - która składa się nie tylko z samych ćwiczeń i zabiegów, ale również pracy z psychologiem - to dopiero początek trudnej drogi dla wielu z nich. "Ponad połowa pacjentów naszej kliniki będzie musiała poddać się kolejnym operacjom. Niektóre przypadki są bardzo trudne i wymagają długotrwałego leczenia. Część żołnierzy, których rehabilitujemy przygotowujemy do drugiej, a czasem trzeciej operacji. Ze szpitala znowu trafiają do nas" - tłumaczył Leonidowicz. Lekarz podkreślił, że kluczowym elementem programu jest praca z psychologiem. "Pacjenci codziennie rozmawiają z terapeutą. Bez jego pomocy leczenie byłoby niemożliwe, ponieważ większość żołnierzy zmaga się ze stresem pourazowym. Ci, którzy stracili kończynę doświadczają bólów fantomowych, które uniemożliwiają im wykonywanie ćwiczeń" - wyjaśniał. "Mimo to, mają bardzo pozytywne nastawienie. Żartują, śmieją się i wiedzą czego chcą w przyszłości. Ich priorytety są bardzo jasno określone. Tylko jeden ze wszystkich naszych pacjentów postanowił zrezygnować z dalszej służby. Cała reszta chce walczyć dalej i szybko wrócić do swoich kolegów na front" - podkreślił lekarz. Link do tekstu i wideo na stronie Sytuacja na Ukrainie: Relacjonujemy na bieżąco
„Kraje, w których mieszają się rasy, nie są już narodami” – powiedział w sobotę premier Węgier Viktor Orbán podczas dorocznego przemówienia w Băile Tuşnad w Rumunii, gdzie przedstawił główne cele i kierunki działań swojego gabinetu. „My [Węgrzy – przyp. Red.] nie jesteśmy rasą mieszaną. I nie chcemy stać się rasą mieszaną” – mówił Orbán. Skrajnie prawicowa wypowiedź, nawiązująca do nacjonalistycznych i rasistowskich klimatów w Niemczech i we Włoszech z lat 30., zbulwersowała węgierską opozycję. Problem jednak jest dużo szerszy niż mogłoby się wydawać. Czytaj więcej Właśnie w rumuńskim Băile Tuşnad w 2014 roku po raz pierwszy Orbán powiedział, że chce zbudować na Węgrzech „nieliberalną demokrację”. Dzisiaj Polska pod rządami PiS idzie jego drogą. Kiedy Orbán doprowadził do upadku lub przejęcia większości niezależnych mediów na Węgrzech, w Polsce pod rządami PiS podjęto podobne praktyki. Kiedy Węgry zaczęły walczyć z UE, od której chcą tylko pieniędzy, ale już nie przestrzegania praw i zasad, PiS także poszedł drogą Orbána. System kształtowania nowych elit i oligarchizacja Węgier to kolejny pomysł, który kopiuje władza nad Wisłą. Podobnego przenoszenia węgierskich praktyk na polski grunt jest więcej. Wszak to Jarosław Kaczyński mówił w 2011 roku: „Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”. Problem w tym, że Budapeszt w Warszawie jest niebezpieczny dla Polaków. Victor Orbán wspierał przez lata działania Putina, którego politycy PiS półgębkiem oskarżają o zabójstwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Orbán sprzeciwiał się sankcjom nałożonym na Rosję, mimo że premier Mateusz Morawiecki lobbował za nimi najgłośniej. Dzisiaj premier Węgier twierdzi, że „Zachód prowadzi nieskuteczną politykę wobec Rosji”. A także krytykuje sankcje, co Oleg Nikołenko rzecznik prasowy ukraińskiego MSZ, wprost nazywa „klasyką rosyjskiej propagandy”. Przyjaciel PiS mówi, że „celem powinien być pokój, a nie zwycięstwo Kijowa” i za wojnę w Ukrainie obwinia Zachód. Lista prorosyjskich wypowiedzi Orbána jest długa i na tyle haniebna, że PiS na jakiś czas wyparło się relacji z premierem Węgier, twierdząc że to przyjaciel Donalda Tuska, bo przecież byli w jednej unijnej frakcji, a sam Jarosław Kaczyński po masakrze w Buczy powiedział o węgierskim sojuszniku: „Nie możemy współpracować tak jak dotąd. Jeśli premier Orbán mówi, że nie widzi dokładnie tego, co się zdarzyło w Buczy, to mu trzeba poradzić pójście do okulisty”. Tamte słowa jednak nie przełożyły się na czyny, bo sojusz między rządem Orbána i Morawieckiego wciąż jest silny i niebezpieczny. Świat jest zmęczony wojną na Ukrainie i ekonomiczną ceną, jaką musi ponosić za agresję Rosji. Niektóre rządy, z węgierskim na czele, wolą się dogadać z Putinem, aniżeli ponosić polityczny koszt gniewu społecznego. Tym bardziej, że w krajach przyjmujących Ukraińców dochodzą do głosu skrajnie nacjonalistyczne środowiska. Wypowiedź Orbána wpisuje się w ten trend, który przypomina najczarniejsze karty światowej historii. Od 24 lutego granicę polsko-ukraińską przekroczyło 4,99 mln uchodźców z Ukrainy – informuje Straż Graniczna. Wielu przybyszów przyjechało do nas jeszcze przed wojną, zresztą nie tylko z Ukrainy. Do przyjmowania uchodźców z Czeczeni zachęcał sam Mariusz Kamiński, szef MSWiA. Na ulicach wielu polskich miejscowości można spotkać ludzi odmiennego koloru skóry i „rasy”, jakby powiedział premier Węgier. W Polsce miesza się i łączy w pary z Polakami wielu przybyszów spoza Europy. Czy dla Orbána Polacy nie są już narodem, bo u nas „mieszają się rasy”? Co jeszcze musi zrobić i powiedzieć polityk Fideszu, żeby PiS przejrzało na oczy i zerwało sojusz ze stronnikiem Putina w UE? Rasistowskiej wypowiedzi premiera Węgier nie skrytykował Jarosław Kaczyński ani Mateusz Morawiecki. Nie można udawać, że wypowiedzi Orbána nie było. Nie każdego zaprasza się do swojego domu, nie każdemu podaje się rękę i nie z każdym robi się interesy. Budapeszt w Warszawie to nieszczęście dla Polski. Od polityki Orbána rząd PiS powinien się odciąć i jednoznacznie skrytykować jego wypowiedzi. Nie da się być rzecznikiem Ukrainy na świecie, mając za sojusznika przyjaciela Putina. Nie da się być twarzą solidarności i otwartości, puszczając mimo uszu dzielące i niebezpieczne społecznie wypowiedzi. Milczenie też jest zbrodnią.
fot. Adobe Stock, 47cb06083e875 Od lat nie byłam z mężczyzną! I gdy ten młody przystojniak zaczął mnie podrywać, kompletnie straciłam głowę… Mówi się, że to faceci pod czterdziestkę rzucają się w wir szalonych romansów. Ale okazuje się, że z kobietami może być podobnie. Jestem tego najlepszym przykładem, niestety… Zazwyczaj nigdzie nie chodzę, ale tamtego wieczora koleżanki zaciągnęły mnie do klubu. – Chodź, zobaczysz, będzie fajnie! Rozerwiesz się trochę! Co będziesz tak siedziała w domu, sama! – namawiały. Spędzałam wieczory przed telewizorem Faktycznie, odkąd mój syn poszedł na studia, zaczął mieć swoje sprawy i czasami nawet nie wracał na noc do domu. Od wielu lat byłam rozwódką, zbyt zajętą wychowaniem Bartka, aby poznać odpowiedniego mężczyznę. Moje wieczory w domu były podobne jeden do drugiego. Spędzałam je przed telewizorem albo z książką czy kolorowym czasopismem. „Przyda mi się odrobina rozrywki!” – pomyślałam sobie. Miałyśmy zamiar tylko potańczyć, wypić kolorowe drinki. Spędzić po prostu miły wieczór. Skończyło się na głupim zakładzie, który omal nie zrujnował mi życia. – Popatrz, jakie ciacha! – szepnęła koleżanka, kiedy byłyśmy już nieźle podchmielone. Przy barze stało dwóch chłopaków, ubranych w modne, luźno wiszące na biodrach dżinsy i seksowne koszulki. Rozmawiali o czymś, wodząc wzrokiem po sali. – Ty, ten jeden ci się przygląda! – Grażyna dała mi kuksańca w bok. – Zobacz, wyraźnie na ciebie patrzy! – Daj spokój, mogłabym zostać jego ciotką! – ofuknęłam ją. Nie umiałam się jednak powstrzymać, aby co i rusz nie zerkać na tego chłopaka. Podobał mi się, miał takie szerokie ramiona. A te bicepsy, rysujące się pod cienką bawełną koszulki – sama rozkosz! Zawstydziłam się… Nagle gwałtownie spuściłam głowę, bo chłopak wyraźnie ruszył w moim kierunku. Było już jednak za późno! W jednej chwili zmaterializował się przy mnie. – Czy mogę panią poprosić do tańca? – zapytał. Zanim zdążyłam odmówić, Grażyna popchnęła mnie w jego kierunku. Wyszliśmy na parkiet. Tańczył bosko, wijąc się jak wąż. Rytm jego ciała udzielił się i mnie. Dawno już nie czułam się taka swobodna i uwodzicielska w obecności mężczyzny. I dawno tak dobrze mi się nie tańczyło. Straciłam głowę…Kochaliśmy się – Założę się, że wyjdziecie razem! – stwierdziła nieco zazdrośnie Grażyna, gdy wróciłam do naszego stolika. – Oj, daj spokój, nie w głowie mi romanse! – parsknęłam. – A niby dlaczego nie? – wtrąciła się Kaśka, druga z koleżanek, która właśnie także wróciła z parkietu. – Używaj życia, dziewczyno, póki jeszcze możesz! Tym bardziej, że nie wyglądasz ani trochę na swoje lata! Korzystaj z tego! To prawda. Nadal byłam bardzo szczupła, miałam gęste włosy. Kiedy byłam wypoczęta, znikały nawet drobne zmarszczki wokół oczu. – Jest dla mnie za młody! – broniłam się jeszcze, ale słabo. Chłopak znowu szedł w moją stronę i porwał mnie na parkiet. Kiedy przyciągnął mnie do siebie, poczułam jego twarde mięśnie i… byłam zgubiona! Czułam, że jeśli tylko zechce to… pójdę z nim. „Może to moja ostatnia szansa na przeżycie czegoś ekscytującego?” – pomyślałam. Zakręciło mi się w głowie od nadmiaru wrażeń, alkoholu, testosteronu… – Źle się czujesz? – zainteresował się natychmiast. I wyprowadził mnie na zewnątrz. Kątem oka złapałam jeszcze tylko wzrok Grażyny, która samymi ustami mówiła mi: – Wygrałam zakład! – Daleko mieszkasz? Odprowadzę cię! – zaoferował się chłopak. – Mam na imię Piotrek! Pozwoliłam mu się odprowadzić, a wiedząc, że Bartek znowu nocuje u kolegi, pozwoliłam mu wejść ze sobą do mieszkania… Robiliśmy takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd! Kochaliśmy się wszędzie, na podłodze, na blacie w kuchni… Było grzesznie i… cudownie. Nie przewidziałam tylko jednego, że Bartek wróci wcześnie rano i… – Piotrek? A co ty tutaj robisz? Czekasz na mnie? – zdziwił się na widok mojego młodego kochanka, pijącego kawę w kuchni! Myślałam, że zemdleję… Na szczęście syn nie widział mojej twarzy! – Tak! Wpadłem po tę płytę, którą mi obiecałeś! – Piotrek wykazał się błyskawicznym refleksem. – Ach tak… Ale skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? – Dałeś mi adres, nie pamiętasz? – Piotrek zrobił niewinną minę. – A ponieważ przechodziłem akurat obok… – Dobra, chodź do mojego pokoju! – Maciek zgarnął go z kuchni. Spojrzał na mnie i poprosił: – A ty mamo, zrobisz mi grzanki? Umieram z głodu! Stałam jak słup soli, gdy Piotrek mijał mnie w progu. Gestem pokazał mi, że będzie milczał jak grób! Ja jednak wcale nie jestem tego pewna… A jeśli kiedyś wygada się mojemu synowi, na przykład po jakimś alkoholu, że spał z jego matką? Teraz wiem, że do końca swoich dni będę umierała ze strachu, że wszystko się wyda… Ta jedna szalona noc nie była warta tych nerwów. Świadomość, że poszłam do łóżka z kolegą własnego syna już zawsze będzie mi spędzać sen z powiek! Czytaj także:„Ożeniłem się z rozsądku, a raczej... z wyrachowania. Nie kochałem Marysi. Lubiłem i szanowałem, ale o miłości nie było mowy”„Powinnam podziękować kochance męża za to, że mi go odbiła. Zdjęła mi z barków nieroba i krętacza, który mnie oszukiwał”„Nie umiem wybaczyć mężowi, że umarł i zostawił mnie samą. Moje życie legło w gruzach, a serce rozpadło się na kawałki”
× Uwaga! Korzystasz ze Zbiornika w wersji mini. KLIKNIJ TUTAJ aby przejść do pełnej wersji. Czy sa tu osoby, ktore pokazaly swoja zone najlepszemu przyjacielowi. Chodzi mi o pokazanie zony w realu na zdjeciach z widoczna buzia na ktorych widac gole piersi, cipsko. Jaka była reakcja i jak układaja się relacje do tej pory. Czy po tym jak przyjaciel widzial fotki relacje sa takie same jak sie spotykacie w grupie i czy to bardziej zburzylo przyjazn. hmm... Powiem tak.. Relacje są jak najbardziej pożądane tzn. lekki flirt i puszczanie oczek a poza tym sam fakt cieszenia się cielesnością kochanej osoby kręci ludzi. A co do relacji w większej grupie nic niepokojącego się nie zdarzyło, ale musisz pamiętać że nie wszyscy są jednakowej konstrukcji jeśli wiesz co mam na myśli. sprawdze jak to jest i dam znac tak...ja pokazalem i reakcja był wspaniala...od teraz tak sie wpatruje w jej piersi i dupkę...ale lepsza była reakcja jak pokazałem fotki tacie...ten mial zabawę...a mnie i w jednej i drugiej sytuacji stał jak skała a zonka nic sie nie domysla kiedy ze przyjaciel inaczej na nia patrzy Moja Panią na fotkach też oglądali bliżsi koledzy ' ona o tym wie i nie zaburza to jakichkolwiek reakcji .Szczęściarze widzieli ja nagą Lepiej jak żonka o wszystkim wie. Wtedy reaguję na spotkaniu obie strony.. mojej zonki fotki widzial szwagier ale go przytkalo A czy kos z was pokazywal swoim najlepszym znajomym fotki albo film z wlasnych igraszek my tak bala niezla jazda mojej żonki mój kolega , który dołączył do naszych igraszek i ma z moja żonką fotki pozazdroscic zonki masz z nia dobrze ze jest chetna na obcego cos temat powoli zanika ja pokazalem zonke kumplowi i reakcja byla zadowalajaca heh zwalil sobie przy tobie Ja też pokazałem żonke przyjacielowi - podobała mu sie ja pokazałem i kolega mega podniecony pokazałem fotki żonki przyjacielowi nie mógł się napatrzeć a żonce potem powiedziałem to tylko się spytała czy się podobały a jak spotkaliśmy się w wszyscy to powiedział ze widział jej fotki a ona powiedziała mu że to nie oddają jej piękna w rzeczywistości i poprosił żeby się rozebrała ale ona mu powiedziała że może sobie tylko pooglądać i wtedy rzuciła mu je na stół mało co nie spuściłem się zazdroszcze ja tez bym byl podjarany podnieca mnie pokazywanie fotek super jest chętnie pokaże foty real panom parom 697122509 i nie ma chętnych szkoda 697122509 To, o czym koledzy piszecie, nazywa się kandauleizmem :) i dotyczy również mnie ;p Zainteresowanych tematem zapraszam do swojej grupy: Pozdrawiam... DvT fajna grupa swietokrzyskie jest tu ktos? kiedys przez przypadek, wszedlem do kolegi z pracy a ten przegladal fotki na komputerze, na poczatku trochu sie zmieszal ale po dluzszej rozmowie okazalo sie ze pragnie zonce zrobic prezent niespodzianke na jej 40 - ste urodziny...... ciekawe, co na to zona:/ Mężczyzna () · 10 lat temu W sypialni nad lozkiem,po stronie zony wisi jej akt. Po mojej , moj :)))))) Czasem pokazujemy sypialnie, wiec automatycznie.........:)))) Mężczyzna () · 10 lat temu chetnie pokaze panom parom z Łodzi zdjecia mojej zony takze pokaze jej bielizne strasznie mnie kreci jak ktos widzi zdjecia mojej zonki heh raz zostawilem otwarty zbiornik jak byli u nas nasi znajomi i co bylo dalej cos temat zanikl gwiazdeczkatv 10 lat temu ja pokazałam fotke swojej les a ona na to a masz gołe zdjecie? :) niestety nie miałam...ale i tak reakcja była niezła :) szwagier malo sie nie spuscil na widok jej cipki hehehe raz przyszedl moj przyjaciel i podgladal jak moja spala z cyckami na wierzchu mial ktos tak kiedys z kolega popilismy troche i moja cipka zatanczyla dla nas fajny taniec pokazujac co nie jakims czasie powiedziala mi ze kolega wydzwania do niej z propozycja nastepnej imprezce u znijomych dala sie wymacac mi i ze bylo ia zeby przy nastepnej okazji zrobila mu laske ale powiedziala stanowczo NIE Fajne ze mozna sie dzielic zonami Rozmawialem z kims przez chat o cuckoldzie. Pokazal mi zdjecia swojej zony, oczywiscie bez twarzy. Jedyn szczegol zwrocil mi uwage: stolek na kawe, ktory dobrze znalem :) to byl moj kolega :) dwa tygodnie pozniej z nim i jego zona pojechalismy sie opalac nad zalewem, wtedy powiedzialem mu, jak bardzo chcialbym, zeby lizal moja sperme z jej cipki :) o czym pisal mi wczesniej jako nieznajomemu na chacie :) myslalem, ze rozsadzi mu kapilowki :) Mężczyzna () · 10 lat temu Ja pokazywałem swojemu koledze i znajomemu. a nawet próbowalismy z nią to zrobic we 2. nieudało się psia kość. ona zawsze eksponował swoje uda i cycki. on się napalił na to. ale za to jego żone wzielismy we 2ch. on mi tez pokazał jej fotki z innymi i co z nimi robiła. Mąż mi opowiadał że kolega był nie tylko zachwycony ale także podniecony. Później przyszli do mnie by się razem kochać . moj znajomy tez widzial foteczki i filmiki jest napalony i miewamy od niego rozne propozycje ale zonka nie chce Jest super. Pokazaliśmy nasze zdjecia ostatnio znajomym. Byłó super - milo patrzec jak kolega robi sie czerwony a jakego spodnie nabrzmiewają mmmmm było super A wam ktos pokazywal zdjecia zonki odwrocmy sytuacje cos temat zamilkl Pokazałem zdjęcia mojej żony w negliżu ale bez twarzy. Kolega w zamian pokazał mi zdjęcia swojej. Teraz jesteśmy na etapie knucia spisku by się kochać we czwórkę Mam dość duże doświadczenie w tym temacie, teraz nawet zamiast zdjęć pokazujemy sobie obraz na żywo z komórki (żony myślą że nagrywamy filmik), mega podnieta, i dreszczyk emocji, pogadam o tym na priv Mam dość duże doświadczenie w tym temacie, teraz nawet zamiast zdjęć pokazujemy sobie obraz na żywo z komórki (żony myślą że nagrywamy filmik), mega podnieta, i dreszczyk emocji, pogadam o tym na priv Mężczyzna () · 5 lat temu ja mojej fotki pokazałem koledze, niby przypadkiem cos innego w omórce ogladaliśmy, ale jak zobaczyl prosil zebym wysłał...zgodziłem się pod warunkiem że zwali na nią ;) obiecał... mówił ze kilka razy już to zrobił i chciałby w realu ..ale moja oporna jak ją namawiam... Też muszę pokazać kto ma ochote teraz zalac foty moejj na skp? Mam kilku kolegów , ktorzy widzieli nagie fotki mojej zony . Nagie , ale i te bardziej intymne . reakcja zazwyczaj pozytywna , zaciekawienie , prosba pokaż jeszcze raz , pokaz jeszcze coś ....... Zona wie o tym i reaguje spokojnie , przy jakiejs okazji potrafi nawet zadac pytanie - jak ci sie podobalo lub nawet dowcipniej - jak podobały ci się moje nowe szaty cesarza Ja wymieniam się fotkami z sąsiadem ,pisze do niej smsy ale żonka nie odpisuje...sąsiad zawsze jest podjarany fotkami.. Kto zwali do fotek zony , Dam link priv :) Mężczyzna () · 3 lata temu Ja bardzo chetnie! Night_maestro 2 lata temu Poproszę Bardzo chętnie
Żona ma mi za złe, że chodzę na piwo do baru. Nie wie, że jeden znajomek jak mu postawię browara, uczy mnie tam języka obcego, konkretnie francuskiego. Ci Francuzi nie dość, że nauczyli się od nas Polaków jeść widelcem, to jeszcze – jak mi wyjaśnił kolega od kufla – swoje francuskie słowa utworzyli od polskich! Jak mi powiedział, do polskiego wyrazu dodają przedrostek „le” i już mają gotowe francuskie słowo. Na początku mu nie wierzyłem, ale pokazał mi oryginalną francuską gazetę Le Figaro, a ja sobie natychmiast przypomniałem, jak w podstawówce pani od śpiewu zabrała naszą klasę do miasta, na przedstawienie „Wesele Figara”. Stąd musi być prawda z tym „le”. Dzisiaj na przykład nauczyłem się takich francuskich słówek (podaję od razu z tłumaczeniem na polski): lemur – ściana, legary – naczynia, letarg – bazar, leniuch – węch, leszczyny – mocz lewar – wrzątek, leżak – student, lecieć – dozorca, leniwy – pola, lepiej – śpiewaj, lećmy – motyle, lepianka – materac, lenić – sznureczek, lewkonia – robić kogoś na szaro, lepik – kolor w kartach, lekarka – delikatne upomnienie A to się moja ślubna zdziwi, jak jej kiedyś zasunę zdanko po francusku!
kolega pokazał mi swojego