kocham sie z siostra

Ja związałam się na trzecim roku z kolegą z roku, Miłoszem, i od początku to było coś poważnego. Moja siostra tymczasem skakała z kwiatka na kwiatek. Kiedy skończyliśmy studia i znaleźliśmy pracę – Miłosz na uczelni, ja w klinice weterynaryjnej – postanowiliśmy się pobrać. Moja siostra kochała pracę i spędzała w niej sporo czasu. Z jednej strony, niby fajnie, gdy robota jest twoją pasją; z drugiej, można z nią przesadzić, przepracować się, wpędzić w jakąś chorobę, nie wspominając już o tym, że choć mieszkałyśmy razem, ostatnio prawie się nie widywałyśmy. Moja siostra ma chłopaka,który ma brata w wieku 22 lat,bardzo się lubimy:) Teoretycznie czy jest taka możliwość abym ja z nim była? Czy jednak to jest niemożliwe ze względu na to,że jestem szwagierką jego brata? (chłopaka mojej siostry) Zobacz 15 odpowiedzi na pytanie: Czy mogę być z bratem chłopaka mojej siostry rodzonej? John Travolta przez wiele lat był w szczęśliwym związku z Kelly Preston. Niestety, ukochana 69-latka zmarła trzy lata temu po wyczerpującej walce z chorobą. Aktorzy doczekali się trojga Kiedy w 1956 roku ojcu udało się wyjść z wojska, przenieśliśmy się do Warszawy. I to już było miejskie życie – oglądaliśmy kreskówki w kinie, w którym teraz mieści się Och-Teatr. nonton film bidadari mencari sayap full movie. fot. Adobe Stock Stoję ukryta za rogiem kamienicy. Na tyle daleko, że nie mogą mnie zobaczyć weselni goście, i na tyle blisko, że bez trudu dochodzą do mnie dźwięki weselnego marsza. Osuwam się po ścianie na chodnik i tak trwam jak bezwolna szmaciana lalka… Nie ma już dla mnie nadziei! Właśnie umarły wszystkie moje marzenia… On się ożenił! – Nic pani nie jest? – podchodzi do mnie jakaś staruszka i przygląda mi się z troską. Podnoszę się z trudem z chodnika i bąkając coś pod nosem, oddalam się z opuszczoną głową. Po policzkach spływają mi łzy. Miałam być druhną, sama się na to zgodziłam. Ale wtedy, rok temu, byłam przekonana, że do tego ślubu nigdy nie dojdzie. Bo już wyznaczony termin zmusi mnie do odsłonięcia przed Krzyśkiem swoich uczuć i wyznania tego, co skrywam od wielu lat. Miłości do niego. Wyobrażałam to sobie wiele razy. W myślach widziałam, jak on najpierw patrzy na mnie zaskoczony, a potem na jego twarzy odmalowuje się ogromna radość… Mój wyśniony bierze mnie w ramiona… Odjeżdżamy pięknym samochodem w promieniach zachodzącego słońca, a rodzice, zachwyceni, machają nam na pożegnanie... Tak naprawdę jednak zawsze wiedziałam, że nie byłoby żadnego machania. Tylko rozpacz, ból i niedowierzanie. A także oburzenie i niezrozumienie. Bo jak można pokochać w ten sposób swojego własnego brata?! Tak, kocham mojego brata Krzysztofa. Jednak nie czystą, siostrzaną miłością. Tylko ciemną i brudną, kazirodczą! Chociaż, gdyby się tak głębiej zastanowić, to nie do końca kazirodczą. Przecież on jest adoptowany. Od początku uwielbiałam Krzysia. Był moim guru, mistrzem, całym moim światem! Miał osiem lat więcej niż ja. Opiekował się mną jak matka i bronił niczym ojciec. Rodzice, zapracowani, nie mieli czasu się nami zajmować. Ale mnie to wcale nie przeszkadzało. Miałam przecież Krzysia. Kiedy zauważyłam, że brat jest mężczyzną? To się stało za sprawą koleżanek. Kiedy miałyśmy po dwanaście lat, zaczęły buzować w nas hormony i mój przystojny dwudziestoletni brat stał się dla nich bożyszczem. Kochały się w nim jawnie i skrycie, a ja patrzyłam na to z coraz większą zazdrością. Bo przecież Krzyś należał do mnie. Pamiętam, jak kiedyś u swojej najlepszej przyjaciółki znalazłam portret Krzysia narysowanego jako... Apollo! Szkic był piękny, bo Monika miała ogromny talent plastyczny, ale zamiast się zachwycić, dostałam szału. Podarłam rysunek na strzępy, a potem wyrzuciłam te kawałki przez okno. Spadając z dziesiątego piętra, wyglądały jak śnieg… Monika przyglądała mi się zszokowana, a potem stwierdziła nieśmiało, że muszę się pogodzić z jednym: kiedyś jakaś kobieta zabierze mi brata. I chyba lepiej, żeby to była moja przyjaciółka. Spojrzałam na nią z nienawiścią w oczach i wysyczałam: – Nigdy! A wtedy przez twarz tej nastoletniej dziewczynki przebiegł cień zrozumienia. Rozszyfrowała mnie, obnażyła moje grzeszne myśli! I zrozumiałam, że jest przerażona tym, co zobaczyła. Sama byłam tym przerażona. Od tej pory Monika stała się moim wrogiem. Z obawy, że może wypaplać komuś moją tajemnicę, obróciłam się przeciwko niej. Dołączyłam do grupy dziewczynek, które ją wyśmiewały i dręczyły. I robiłam to tym zacieklej, z im większym patrzyła na mnie współczuciem. Byłam głupią, podłą małolatą, zakochaną we własnym bracie. Jeszcze wtedy nie potrafiłam dokładnie nazwać tego, co czułam, i bardzo się bałam, podejrzewając, że to coś złego. Nie wiedziałam wówczas, że Krzysiek jest adoptowany. Pamiętam dobrze noc, podczas której uzmysłowiłam sobie, że go pożądam. Śniłam jakiś erotyczny sen, tak wyraźny i tak namacalny, że ręka sama powędrowała mi w dół pod kołdrę i zaczęłam się pieścić między nogami, coraz szybciej i intensywniej. W końcu nadeszła tak silna fala spełnienia, że wygięłam ciało w łuk, wstrząsnął mną dreszcz, a z moich ust wyrwało się jego imię. – Krzyś! – jęknęłam przeciągle. Ten jęk obudził mojego brata. I kiedy nadal leżałam sparaliżowana swoim odkryciem, nagle Krzysztof stanął w drzwiach z troskliwym pytaniem, czy go wołałam. Udałam, że śpię. Postał chwilę nad moim tapczanem, po czym poprawił mi kołdrę i odszedł, zamykając cicho drzwi pokoju. Zaczęłam się wtedy lepiej wsłuchiwać w swoje uczucia. Na przemian katowałam się nimi i delektowałam, jak dzieci, które zdrapują sobie strupy z rany, choć przecież zdają sobie sprawę, że potem będzie je jeszcze bardziej bolało. Ale ta chwila, kiedy rośnie poziom adrenaliny, jest tak podniecająca! Wiedziałam, że nie powinnam kochać własnego brata Wymyślałam więc tysiące scenariuszy, w których był zupełnie kimś innym. Nieznajomym. Przeżyłam prawdziwy szok, kiedy rodzice w moje piętnaste urodziny wyznali mi, że Krzysia adoptowali. Podobno bardzo długo starali się o dziecko. Niestety, mama nie mogła zajść w ciążę. Przygarnęli więc małego chłopca z sierocińca, a osiem lat później, niespodziewanie i ku wielkiej radości rodziców, pojawiłam się ja. Byłam dzieckiem z przypadku. Poczułam się, jakbym dostała najpiękniejszy na świecie prezent… Ktoś tam na górze mnie wysłuchał i jedna z moich zmyślonych historyjek, że mój brat wcale nie jest moim bratem, okazała się prawdą! Od tamtej pory zaczęłam obsesyjnie myśleć tylko o tym, żeby Krzyś zobaczył we mnie kobietę. Czego ja nie robiłam, by go zwabić, rozkochać, roznamiętnić! Potrafiłam niby niechcący otrzeć się o niego, przytulić. Przychodziłam do jego łóżka w seksownych szortach czy kusej koszulce nocnej. – Obejrzałam przed chwilą horror i teraz boję się zasnąć – wyjaśniałam mu głosem przerażonej małej dziewczynki. Krzyś, nieświadomy moich intencji, odchylał kołdrę, a ja wślizgiwałam się pod nią i przywierałam do niego całym ciałem. Przytulał mnie mocno – i odpływałam... Leżałam w ciemnościach, wyobrażając sobie, jak uprawiamy seks, i byłam cała mokra w kroku. Ale on nigdy na mnie nie zareagował. Wiedziałam o tym, bo przecież wiedziałabym, gdyby się podniecił. Przez to czułam się jeszcze gorzej z tą grzeszną miłością. Kiedy Krzysiek wyprowadził się z domu tuż po obronie pracy magisterskiej, myślałam, że oszaleję z żalu i rozpaczy. W dodatku okazało się, że chce zamieszkać z dziewczyną! To był dla mnie cios w samo serce. – Skąd on ją wytrzasnął? Dotąd z nikim się nie spotykał – rozpaczałam. Miałam ochotę zabić tę dziewuchę… Ukradła mi przecież ukochanego mężczyznę! Gdy wyobrażałam sobie ich razem w łóżku, gryzłam poduszkę z bezsilnej złości. Rodzice zauważyli, że dzieje się ze mną coś złego, bo schudłam i zrobiły mi się pod oczami ciemne sińce jak u misia pandy. Zaprowadzili mnie do lekarza, który zapisał mi tabletki. Zupełnie jakby istniał jakiś specyfik leczący z nieszczęśliwej miłości. Kiedy Krzysiek zerwał z Krystyną, od razu ozdrowiałam. Zdałam sobie sprawę z tego, że żadna z tych jego dziewczyn nie jest na stałe. Z każdej może zrezygnować i być ze mną, kiedy tylko się zorientuje, że to ja jestem jego największą miłością. Odtąd żadna nowa „narzeczona” nie mogła mnie wyprowadzić z równowagi. Byłam cierpliwa. Wiedziałam, że muszę dorosnąć i skończyć studia, a wtedy na pewno się połączymy. Zresztą, czyż nie czekał na mnie? Przecież przekroczył już trzydziestkę, a nadal się nie ożenił! Gdy pojawiła się Ewelina, od razu wzbudziła mój niepokój. Krzysztof traktował ją inaczej niż swoje poprzednie dziewczyny. Poważniej. Informacja o ich zaręczynach na długo wyprowadziła mnie z równowagi. Płakałam w poduszkę i nie byłam w stanie się uczyć. Omal nie zawaliłam sesji na studiach. Zaliczyłam ją z wielkim trudem. Potem pomyślałam sobie, że to właściwie dobrze, że ogłosili te głupie zaręczyny. Teraz będę wreszcie musiała mu powiedzieć, co do niego czuję. Dość przekładania tego momentu w nieskończoność! Wcześniej cały czas wmawiałam sobie, że to jeszcze nie pora i powinnam poczekać. Po prostu się bałam. Nie mogę już dłużej zwlekać. Jednak stchórzyłam… Kiedy jeszcze długie miesiące dzieliły mnie od ślubu, byłam pewna, że uda mi się to zrobić. Potem, im bardziej się się zbliżał termin uroczystości, tym bardziej w to wątpiłam. W końcu niczego nie wyznałam Krzysiowi. W dniu jego ślubu udałam, że mam migrenę, żeby tylko nie musieć iść do kościoła. Wszyscy krzątali się wokół mnie, posyłając mi współczujące spojrzenia. A najbardziej żałowała mnie przyszła bratowa, Ewelina. Kiedy pojechali do kościoła, wstałam i pobiegłam za nimi. Przeleciałam pędem sześć przecznic – tylko po to, żeby stanąć za rogiem kamienicy i wsłuchiwać się w odgłosy mszy i przysięgi małżeńskiej... Nie wiem, co teraz zrobię. Nie sądzę, abym potrafiła się z tym pogodzić. Może wyjadę za granicę? Byle jak najdalej! Tak będzie lepiej. Przynajmniej nie będę się obnosiła z moją chorą miłością przed rodziną. Nikt by mnie nie zrozumiał. A już najmniej sam Krzyś. Zostanę z tym sama. Więcej historii czytelniczek:„Mąż mnie zostawił, bo nie mogłam zajść w ciążę przez chorobę. Odszedł do ciężarnej kochanki” - historia Hanny „500+, 300+, bony turystyczne, 13. emerytura i co jeszcze??? Jak można twierdzić, że takie rozdawnictwo jest ok?”„Zostałam sama z dwójką dzieci. Mój były mąż korzysta z życia, a ja nie mam, kiedy się w tyłek podrapać” zapytał(a) o 15:28 Kochasz swoją siostrę ? ^^ Odpowiedzi nie mam siostry , ale mam brata : D i go kocham . Vivs odpowiedział(a) o 10:29 Mam siostrę i ją kocham, ale nie życzę takiej siostry nawet najgorszemu wrogowi. Wszystko niszczy tylko co moje. Zabiera moje rzeczy bez pytania, a potem je niszczy. Gdy czegoś nie chce dla niej zrobić mówi do mnie, z takim głupim spojrzeniem "nienawidzę Cię!" i idzie do rodziców. Jest ode mnie o 6 lat młodsza. Jest moją małą siostrzyczką i czasami idzie się dogadać, ale coś czuje, że przy jej wychowywaniu diabeł brał w tym udział. Czemusz to matula ukarała mnie tym diabłem w ciele anioła?! Czemusz to!? Heh. zależy kiedy jak mi pożycza ciuchy to tak Aale ogółem iiest spoxxiqq . ; )) Pozdro . : * : * ♥ Monka98 odpowiedział(a) o 18:49 Ja mam starszą siostrę i czasami mnie denerwuje ale gdyby jej się coś stalo to na pewno byłoby mi przykro i można powiedzieć że ją kocham :-) Tak. Chociaż czasem przesadza, kocham ją, bo to w końcu moja siostra. ;- )Nie wyobrażam sobie życia i mieszkania w domu bez rodzeństwa. Byłoby nudno, czułabym się jak " samolub " i egoistka i wszystko straciłoby dla mnie sens. B. się cieszę, że ją mam. ;- ) I bardzo ją kocham. ;- * Jest starsza ode mnie o trzy lata i ma na imię Ewelina. ^^ Pozdrawiam, Iwonka. ;- * kozaaaa odpowiedział(a) o 18:37 Kinga ;* odpowiedział(a) o 22:40 mam starszego brata ;D i go kocham ;D choć czasem mnie denerwuje siostry takiej prawdziwej nie mam choć to skomplikowane.. ; / jakby mam starszą, chłopak mamy ma córkę . . nie, kocham mojego brata <3 Tosia88 odpowiedział(a) o 15:28 Nie straszna młodsza i wkurzająca ;/ zuzanix odpowiedział(a) o 15:30 ja nie mam siostry i mam brata i mnie tak czasem wkurza że mam ochote mu urwać głowę a czasem jest OK xynbonhe odpowiedział(a) o 16:04 Nie mam siostry - młodszy brat xP nom ;) czasami jestem na nią zła ,ale tak yo ją kocham. blocked odpowiedział(a) o 10:00 Hmm raczej tak chociasz ma dopiero 2 miesiące mam 2 siostry. I zależy jakie są! blocked odpowiedział(a) o 12:05 Wszystkie pięć! Czasami mnie wkurza, ale to przecież siostra!Braci też mam! Ich też kocham! duużo starszą tak ale tą młodszą ale starszą ode mnie nieee :P :) Obie kocham. Znaczy jedną kocham, a drugą tez ale już mniej. blocked odpowiedział(a) o 19:45 tak bo to moja sis ale mnie czasami wkurza bo ma 14lat Ja mam 2 siostry.;]<3I obie kocham nawet jeśli mnie wkurzają ^^Tylko młodsza kradnie mi ciuchy i z moich bluzek robi sobie sukienki a ma własne ^^ Judusia odpowiedział(a) o 18:21 zalezy kiedy ;pdzisiaj akurat tak ale rzadko sa takie chwile Dede14 odpowiedział(a) o 21:36 Kocham, mam z nią najlepsze odpały <3 Tak ^^ Świetnie się dogadujemy i jesteśmy obie tak samo niezrównoważone :D Jak miałam 8 lat urodziła mi sie siostra byłam bardzo szczęśliwo bo takto byłam mam 14 lat a moja siostra 6 bardzo ja kocham chodź czasem sie nie wyobrażam sobie życia bez to głupio zabrzmi ale dzien w którym sie urodziła bym moim najlepszym dniem w życiu. Mam 2 siostry,jedna ma 15 lat (bliźniaczka) a druga to super dziewczyny,kocham je ponad wszystko,nidgy się nie kłócimy a jeśli już to o pierdoły i nie traktujemy tego poważnie tylko się z tego się rozumiemy we trójkę bardzo szczęśliwy z nimi,mają dobre serca dla ludzi a poza tym są śliczne,inteligentne i sexy. Witam,mam 15 lat i mam 5 jest strasza ode mnie,ma16 lat,dwie następne mają 15 lat (jesteśmy trojaczkami),dwie młodsze mają 14 i 13 jedyny wszystkie moje siostry a one mnie i siebie się nie wyobrażam sobie życia bez nich,bez którejkolwiek z nich to już nie jest to moje siostry są przemiłe,dziewczyny jak marzenie po prostu. Tak,mam siostrę♥Jest najcudowniejszym bobaskiem na ją za to,że poprostu jest,za to że śmieje,a najczęściej tylko do mnie :)Kocham ją także za ten boski uśmiech,cudowne oczka i malutki nosek ;* Kocham ją również za te jej brązowiutkie włoski♥ Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub fot. Adobe Stock, Africa Studio Musisz się jej sprzeciwić, takie rozwiązanie problemu działa wyłącznie na jej korzyść, pomyśl o sobie – Lidka tokowała dalej, ale przestałem jej słuchać, pogrążony w myślach. Lidka pozornie miała rację, ale nie znała całej prawdy. Ada zaproponowała, żebyśmy założyli firmę produkującą unikalne, ręcznie robione zabawki. Miała talent plastyczny i była kreatywna. Brakowało jej cierpliwości i czegoś, co nazwałbym dyscypliną techniczną. Jej projekty były na pierwszy rzut oka zachwycające, ale gdy przyjrzeć im się bliżej, zewsząd wyłaziły niedoróbki, coś się odklejało, pruło, gdzieś zabrakło jej cierpliwości albo farby, żeby domalować do końca. – To nieważne! Czepiasz się, cholera, a to tylko prototyp! Ty będziesz to robił solidnie i na poważnie, rozumiesz? Mam zaprzyjaźniony sklep, który będzie to od nas brał. Poza tym jest internet. Zrobimy porządną stronę i hajs będzie płynął szeroką strugą. – Wiesz, jak jest. Nie dam rady z czasem. Mogę ci pomóc okazjonalnie, ale przecież tobie nie o to chodzi. – Rzuć tę cholerną pracę! Rzuć ją! – Żartujesz chyba? – Nie! Jestem poważna jak rzadko. – Nie mogę. Lidka mnie ukatrupił… – Mogłam się domyślić. Lidka! Lideczka! Pani właścicielka i królowa maleńkiego Adasia. Prawda Adasiu, dzidziusiu? A ja jestem tylko od nadprogramowego seksu? Tak? Małe fiku-miku w wolnej chwili. To jest właśnie to, o czym Lidka nie miała pojęcia A jeśli miała, to się z tym nie zdradzała. Nie! Mam pewność, że nie wiedziała. Nie zniosłaby, że mam romans z jej młodszą siostrą. Byłem w pułapce. Nie mogłem zostawić Lidki, nie tylko ze względu na Piotrusia i Anię, nasze dzieci, ale także dlatego, że ją… kochałem. Nie chciałem i nie umiałem rozstać się z Adą, której szaleństwa powodowały, że krew szybciej we mnie buzowała. Gdy przed laty pojawiłem się w ich rodzinnym domu, jako chłopak Lidki, Ada od razu bardzo mi się spodobała. Ale miała wtedy zaledwie piętnaście lat i była podlotkiem. Lubiłem się na nią gapić i jej wygłupy. Lidka nie czuła żadnego zagrożenia, to była przecież tylko jej zwariowana, młodsza siostra. Nasz związek był poważny, późnostudencki, pełen planów rodzinnych i zawodowych. To Lidka upierała się, by zabierać młodą na prywatki, do kina i na weekendowe wypady. – Nie marudź, weźmiemy dzieciaka. Przynajmniej ktoś rozsądny będzie miał na nią oko – przekonywała Lidka. – Myślałem, że pobędziemy tylko we dwoje… – protestowałem, ale bardzo delikatnie. W gruncie rzeczy coraz bardziej lubiłem obecność Ady. – Adasiu, to takie głupie szczenię, że możemy sobie na niej trenować. No wiesz co? To, że przecież mamy ochotę mieć swoje własne bobasy. Musisz się uczyć, jak to jest. Ja sporo wiem, ale ty jako jedynak niekoniecznie. – Może masz rację… – Oczywiście, że mam! Najdziwniejsze było jednak to, że Ada nie miała nic przeciwko wspólnemu spędzaniu czasu. Nie marudziła, że ma nas gdzieś i woli iść na koncert punkowej kapeli albo na prywatkę z rówieśnikami. – Lidka, to przecież nie jest normalne, żeby dziewczyna w jej wieku wolała spędzać czas ze starszą siostrą i jej narzeczonym – zauważyłem kiedyś. – Może nie jest, ale dla niej jest bezpieczniejsze. Sam wiesz, co oni teraz wyprawiają. A poza tym może ona się w tobie podkochuje? – wypaliła. – Chyba oszalałaś. Pewnych słów nie powinno się wypowiadać. Jak coś jest nienazwane, to trochę tak jakby tego nie było. Jak pojawia się nazwa, to słowo zaczyna żyć własnym życiem. Ada się we mnie podkochuje – tak mi zapadło w świadomość, że coraz częściej o tym myślałem. I zacząłem zauważać różne drobne i na pozór nieistotne sygnały… Wyłapałem jakieś przelotne dotknięcia, zamyślone spojrzenia, aż wreszcie ciepło, kiedy po raz pierwszy przytuliła się do mnie przy ognisku. – Zimno się robi, posuń się Adam, usiądę między wami… Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że z tych drobiazgów wykluje się prawdziwy romans, tobym się chyba roześmiał. Dziś nie jest już mi do śmiechu. Czas upływał, Ada dorastała. Lidka zaszła w ciążę i zdecydowaliśmy się na ślub. Gdy zaproponowaliśmy młodej, żeby została świadkiem, odmówiła. – Coś ty, siostra? Świadkowanie to poważna sprawa! A ja się nie nadaję! Gdy to mówiła śmiała się, ale wyczułem w tym śmiechu jakąś nerwowość. Jakby chciała nim przykryć fakt, że najchętniej ryknęłaby płaczem. – Ale samo wesele to już nie jest zbyt poważne, co? Wiesz, że musisz być! – Jasne, że będę. Przyjdę z Rafałem. Wtedy ja się roześmiałem i poczułem, że śmiechem chcę przykryć niepokój. Co to za Rafał? Dlaczego wcześniej nic o nim nie mówiła? – No, to wszystko ustalone. Renatka będzie świadkową, a ty będziesz najradośniejszą weselniczką! Lidka była szczęśliwa, a my z Adą popatrzyliśmy na siebie z przerażeniem. A może tak mi się wydawało? Rafał był młodym źrebakiem ze skołtunionymi włosami. Denerwowała mnie jego wesołość, głośny śmiech, ekspresyjny taniec. Z czego tak rżysz, durniu? – mówiłem w myślach. Wreszcie, gdy impreza już się powoli kończyła, nie wytrzymałem i podszedłem do niego. – To co, młodzieńcze? Już chyba pora do mamusi? Będzie się niepokoić. – Spoko, przyjacielu! Wszystko pod kontrolą. Jest wesele, jest zabawa! Miałem ochotę wybić mu te śliczne ząbki Szczerzył do mnie tę swoją bezwstydnie chłopacką gębę i sięgał po kolejny kieliszek. Miałem ochotę wyrżnąć go w papę i zlikwidować ten uśmiech. Opanowałem się z trudem. Idąc do Lidki, zauważyłem wpatrzone we mnie, zmrużone oczy Ady. – Adasiu, jestem już padnięta. Dzidziuś też chce już spać. Marek zaraz będzie jechał i obiecał, że mnie weźmie, a ty zostań jeszcze chwilę, dopilnuj, żeby się nic nie narozrabiało. Możemy tak się umówić? – Skoro tak zdecydowałaś… – I nie pij już więcej. Jutro musisz być w formie, to w końcu twój pierwszy dzień nowego życia, mój mężu… – Kocham cię, Lideczko. Kocham was oboje – pogładziłem ją po lekko wystającym już brzuchu. A potem po raz pierwszy przespałem się z Adą. Wszystko potoczyło się tak szybko. Rafał gdzieś zniknął. Zamówiliśmy taksówkę i młoda wsiadła do taryfy razem ze mną. – Stąd przecież tylko kilka minut, przejdę się. – Odprowadzę cię. – A masz przy sobie kluczyki do samochodu? – zapytała nagle. – Nie pojadę w takim stanie… – Ale możemy razem posiedzieć jeszcze chwilę… – szepnęła. Miałem kluczyki. Od tamtej pory spotykamy się tak często, jak tylko nam się uda. Lidka urodziła Piotrusia, a dwa lata później Anię. Ja prowadziłem dział sprzedaży w poważnej firmie handlowej i zarabiałem wystarczająco dużo, żeby Lidka mogła poświęcić się domowi i dzieciom. Ja miałem dla nich mało czasu, ponieważ przecież nie tylko praca, ale również Ada absorbowały mnie całkowicie. – Ja wiem, że to taki na pozór szaleńczy projekt, ale… to dla nas jedyna szansa. Zgoda, nie będziesz już tyle zarabiał, przynajmniej na początku. Wynajmiemy jakiś strych na pracownię. Będziesz codziennie wychodził do pracy, a tak naprawdę będziesz szedł do mnie. Do nas. Do naszego domu. Inaczej to wszystko się rozpadnie. Ja już tak nie umiem dłużej. – Nie odejdę od Lidki i dzieci… – O tym mówię. Ja wiem, że nie odejdziesz, przynajmniej na razie. To jest pomysł na ratowanie waszego i naszego związku. Tylko tak mamy szansę przetrwać. Wszystko, co robię od lat, albo raczej, czego nie robię, jest tylko po to, żebyśmy mogli być ze sobą. Tracę rok po roku. Nie skarżę się, mam przecież dzięki temu trochę szczęścia i trochę ciebie. Inaczej nie umiem. Ale chcę mieć przynajmniej na to jakąś gwarancję. Jakąś twoją decyzję. Twój ruch. Jeśli czujesz, że nie dasz rady, to poddaj się teraz. Łapki do góry i do pieluch! I do tej twojej gównianej roboty, gdzie wciskasz ludziom szajs niewarty nawet pięciu groszy. – Nie chcę od ciebie odchodzić… – To ze mną bądź! Jestem na tyle szlachetna, że nie wymagam odejścia od Lidki. Chcę tylko tego, żeby przynajmniej te pół twojego życia rzeczywiście należało do mnie. Ale ja się nie upieram. Jeśli nie umiesz się zdecydować, to nie wykluczam, że poinformuję moją siostrzyczkę o tym, co się przez te lata między nami działo. – Nie zrobisz tego. – Zaryzykuj! – syknęła. – Zobaczymy, czy nie zrobię. Lidka wróciła z kuchni. – Wiesz co? Ja rozumiem, że Ada jest niezaradna i trochę głupia. Ja ją kocham, to moja siostra i jestem za tym, żeby jej jakoś pomóc. W porządku, możesz jej wymyślić stronę internetową, doradzić, bo ja wiem co jeszcze? Ale rzucanie pracy na rzecz jakiejś lalkowej, być może mrzonki, to kompletny idiotyzm. Adam, jak choć przez chwilę mogłeś się nad tym zastanawiać? Puknij się w głowę, masz mnie i dwoje dzieci. Dorośnij człowieku! Czytaj także:„Matka zabroniła mi być z Tadeuszem, więc nigdy nie wyszłam za mąż. Ja i siostra jesteśmy 80-letnimi starymi pannami”„Jestem żonaty, ale zakochałem się w innej. Sprawa jest podwójnie skomplikowana, bo to moja pacjentka”„Matka mojego syna zginęła w wypadku, gdy on miał 2 lata. Zostałem z dzieckiem, które było dla mnie ciężarem”

kocham sie z siostra